W odniesieniu do pandemii koronawirusa użyto już wielu kontrowersyjnych określeń. Ludobójstwo, depopulacja, zbrodnia przeciwko ludzkości. Nawiązywano do różnych okrytych niesławą postaci z czasów II Wojny Światowej. Porównywano ją nawet do Holokaustu.
Można by pomyśleć, że czyn określany tak dosadnie zostałby potraktowany przez społeczeństwo równie poważnie. Tak jednak się nie stało. Wręcz przeciwnie, doszło do nierównego podziału. Niewielka część kraju jest oburzona. Zaś pozostała, większa, część kraju te śmiałe tezy upchnęła w tej samej szufladzie, co teorie o płaskiej ziemi, o piramidach z kosmosu czy o elitach-jaszczurach sterujących losami ludzkości.
Czy taka reakcja to wina społeczeństwa pragnącego żyć w błogiej świadomości? Niezdolnego do pojęcia ogromu krzywdy? Chcącego uniknąć odpowiedzialności za podjęte decyzje?
A może to tylko kwestia odpowiedniego zdefiniowania problemu?
W tym artykule przyjrzymy się słowu „bioterroryzm”. Jego definicji i przesłankom. Czynom osób odpowiedzialnych za kierowanie odpowiedzią na pandemię koronawirusa. Będzie nawet kilka słów o tym, co zrobił Donald Trump.
Być może to właśnie słowo „bioterroryzm” jest tym wytrychem otwierającym wszystkim oczy na to, co wydarzyło się od 2020 roku do dzisiaj.
Definicja bioterroryzmu
Czym jest „bioterroryzm”? Określanie czegoś mianem bioterroryzmu – czy też, naprzemiennie, aktem bioterroryzmu brzmi dość groźnie. Przywodzi to raczej na myśl sceny dantejskie ukazane w licznych filmach pełnometrażowych niż cokolwiek związanego ze znaną nam wszystkim pandemią.
W rzeczywistości jest to pojęcie dość szerokie, stale ewoluujące. Nie ma jednej konkretnej definicji bioterroryzmu choćby z tej prostej przyczyny, że stwierdzonych przypadków bioterroryzmu w historii ludzkości było zaledwie 38 (artykuł Centrum Zwalczania Terroryzmu w West Point). Każde wydarzenie wykraczające poza dotychczas przyjęte kanwy myślenia o bioterroryzmie, a jednak wyraźnie nadające się do takiego zaklasyfikowania, wymusza dookreślenie i uwzględnienie tych nowych aspektów.
Takim wydarzeniem była właśnie pandemia koronawirusa. Ale po kolei.
Według niektórych definicji, z bioterroryzmem mamy do czynienia w momencie, gdy ktoś dokona umyślnego wypuszczenia czynnika biologicznego. Oznacza to, że musi zostać podjęte zamierzone, ukierunkowane działanie polegające np. na uwolnieniu wirusa z pojemnika.
Taką definicją operuje np. Interpol czy amerykańska agencja Center for Disease Control and Prevention. Jest to też bardziej powszechna definicja. Poniżej tłumaczenie definicji ze strony Interpolu:
Bioterroryzm odnosi się do umyślnego wypuszczenia czynników biologicznych lub toksyn w celu uszkodzenia lub zabicia ludzi, roślin bądź zwierząt z zamiarem zastraszenia bądź przymuszenia rządu czy cywili w celu realizacji celów politycznych bądź społecznych.
Natomiast według innych definicji – i to jest rzecz kluczowa dla tej dyskusji – wystarczy tylko użyć czynnika biologicznego. Słowo „użycie” daje na tyle szerokie pole do interpretacji, że umożliwia myślenie o aktach bioterroryzmu w kategoriach „nieograniczonej wojny” (to nawiązanie do znanej książki dwóch chińskich emerytowanych pułkowników pt. „Unrestricted Warfare”, co w kontekście pandemii nabiera interesującego znaczenia).
Tego rodzaju definicję można znaleźć choćby w dokumentach genewskich, np. w dokumencie z Dziewiątej Konferencji dot. Konwencji o broni biologicznej (Biological Weapons Convention) z grudnia 2022 r.
Nie ma powszechnie akceptowanej definicji bioterroryzmu. Zakłada się, że uwzględnia to grożenie użyciem bądź użycie czynników biologicznych przez osoby lub grupy z pobudek politycznych, religijnych, ekologicznych bądź innych celów ideologicznych.
Na drugiej stronie rezolucji przyjętej przez ONZ, z dnia 30 czerwca 2021 r., zawarto interesujące spostrzeżenie. Napisano tam wprost, w bezpośrednim nawiązaniu do pandemii koronawirusa, że grupy terrorystyczne mogą wykorzystać niezadowolenie wywołane przez pandemię do realizacji własnych celów. Innymi słowy, w rezolucji potraktowano pandemię koronawirusa jako zjawisko naturalnym (przymknijmy na to stwierdzenie oko), to można było wykorzystać jej istnienie jako narzędzie do przeprowadzania działań terrorystycznych. (Panel dyskusyjny ONZ na temat bioterroryzmu w czasach Covid-19 też skłania do zastanowienia nad tym, jak należy definiować bioterroryzm.)
Ujmując to inaczej, nie trzeba wypuścić wirusa, żeby go wykorzystać do działań terrorystycznych. Wystarczy odpowiednio wykorzystać już istniejący, będący w obiegu czynnik biologiczny.
W odpowiednim kontekście nawet najbardziej niewinnego wirusa można przemienić w broń biologiczną. Wszystko zależy od przyjętej reakcji w świetle posiadanej wiedzy.
Przesłanki
Aby stwierdzić, czy rzeczywiście mamy tutaj do czynienia z aktem bioterroryzmu, przeanalizujmy opracowaną przez dra inż. Bogdana Michailiuka (pełny tekst) definicję:
Bioterroryzm stanowi bezprawne, nielegalne użycie czynników pochodzenia biologicznego (bakterii, enzymów, ich toksyn, pasożytów, wirusów, innych materiałów pochodzenia biologicznego) wobec organizmów żywych (ludzi, roślin, zwierząt) z zamiarem zastraszenia bądź wymuszenia pożądanego działania podmiotów decyzyjnych czy ludności cywilnej dla osiągnięcia celów osobistych, politycznych, religijnych lub też społecznych.
dr inż. Bogdan MICHAILIUK, Broń biologiczna i bioterroryzm, Zeszyty Naukowe AON nr 1(102) 2016
Poszczególne przesłanki tej definicji są następujące:
(1) bezprawne, nielegalne
(2) użycie
(3) czynnika pochodzenia biologicznego
(4) wobec organizmów żywych
(5) z zamiarem zastraszenia
(6) bądź wymuszenia pożądanego działania
(7) podmiotów decyzyjnych czy ludności cywilnej
(8) dla osiągnięcia celów osobistych, politycznych, religijnych lub też społecznych
Czy są one spełnione? Przeanalizujemy po kolei każdy punkt:
(1) bezprawne, nielegalne
Nie wymaga to wyjaśnienia. Niemniej jednak wskazać można na istnienie konwencji genewskiej dotyczącej broni biologicznej, a także na pośrednie zapisy w polskim Kodeksie Karnym (kwestię poruszono w pracy „Uwarunkowania prawne współczesnego bioterroryzmu”).
(2) użycie
Słowo klucz. Istnieje spór na temat genezy wirusa SARS-CoV-2, ale nie jest on istotny. Ostatecznie nie ma to znaczenia w kontekście reakcji na jego pojawienie się w naszym otoczeniu. Znaczenie ma to, jakie podjęto kroki. Jeśli osoby decyzyjne posiadały stosowną wiedzę na temat koronawirusa umożliwiającą skuteczne przeciwdziałanie, ale zataiły tę wiedzę przed społeczeństwem (tzn. podjęły umyślne działanie), aby osiągnąć specyficzny cel – samo to wystarczy do spełnienia tej przesłanki.
Odniesiemy się do tego szerzej w kolejnych sekcjach.
(3) czynnika pochodzenia biologicznego
Wirus SARS-CoV-2.
Co ciekawe, „użycie czynnika biologicznego” można zinterpretować naprawdę szeroko. Czy ten czynnik rzeczywiście musi istnieć fizycznie, czy może wystarczy, żeby istniał tylko w świadomości społecznej? Forma hybrydowa ataku bioterrorystycznego polegająca na wywołaniu strachu w jakimś ograniczonym, kontrolowanym miejscu prawdziwym wirusem, a potem tylko wmawianie innym, że ten wirus jest wszędzie i stwarza takie samo zagrożenie – to wyjątkowo skuteczna metoda siania strachu, umożliwiająca uniknięcie różnych problemów związanych z przeprowadzeniem ataku bioterrorystycznego.
W tym sensie choroba Covid-19 jest takim magicznym zaklęciem. Czasami człowiek rzeczywiście choruje na Covid-19, a czasami choruje na coś innego o zbliżonych objawach. To objawy zdefiniowano tak szeroko, że łatwo można było wprowadzić człowieka w błąd.
(4) wobec organizmów żywych
Czyli nas wszystkich.
(5) z zamiarem zastraszenia
Nie ma wątpliwości co do tego, że w czasie pandemii wszyscy byli zastraszeni.
(6) bądź wymuszenia pożądanego działania
Strach przed wirusem prowadził ludzi do podejmowania szeregu różnych szkodliwych działań. Nosili maseczki i przyłbice, unikali spotykania się z innymi, unikali stawania w kolejkach, zamykali siebie w domach na wiele tygodni itp. Nikt nie robił tego z własnej, nieprzymuszonej woli.
(7) podmiotów decyzyjnych czy ludności cywilnej
Jeśli chodzi o ludność cywilną, rzecz jest oczywista. Natomiast jeśli chodzi o podmioty decyzyjne, tutaj trudno zawrzeć odpowiedź w kilku słowach ze względu na zawrotną liczbę potencjalnych osób odpowiedzialnych za zainicjowanie tego międzynarodowego aktu bioterroryzmu oraz osób współodpowiedzialnych – w wyniku bierności, głupoty czy nikczemności.
Jądro ciemności można znaleźć w Stanach Zjednoczonych, m.in. w osobie Anthony’ego Fauci’ego.
(8) dla osiągnięcia celów osobistych, politycznych, religijnych lub też społecznych
W przypadku pandemii jest ich mnóstwo.
Cel osobisty: pieniądze, szantaż.
Cel polityczny: zdobycie bądź utrzymanie się przy władzy.
Cel religijny: raczej nie, ale może ślepa wiara w naukę?
Cel społeczny: pokrywa się z celem politycznym.
W tym zdarzeniu na ogromną skalę wyłoniły się różne grupy interesów o przeróżnych celach. Jedni chcieli się dorobić, inni chcieli rozwiązać pewne problemy społeczne (np. nadmiar emerytów, mowa tu o aferze z Midazolamem), jeszcze inni próbowali pokierować przebiegiem wyborów.
Użycie rozlanego mleka
Czy w takim razie między pandemią koronawirusa a bioterroryzmem można postawić znak równości? Rozważmy hipotetyczny scenariusz w oparciu o falę grypy z lutego 2025 r.
W tym sezonie grypa okazała się być wyjątkowo dotkliwa. Pacjenci masowo udawali się do aptek po leki przeciwgrypowe. Lecz dostępność tych leków była ograniczona, bo nie zamówiono ich dostatecznie dużo. Dlatego też sugerowano osobom zmartwionym panującą grypą zaszczepienie się. (Materiał TVN24 posłużył za inspirację dla opisanej w tej sekcji sytuacji hipotetycznej.)
Teraz proszę pomyśleć, co by było, gdyby dostępność leków przeciwgrypowych została ograniczona celowo. Ministerstwo Zdrowia, otrzymawszy ostrzeżenie na temat ostrego sezonu grypowego, postanowiło wydać polecenie zmniejszenia dostępności leków przeciwgrypowych (tzn. zamówienia zaniżonej ilości), aby zachęcić społeczeństwo do przyjęcia szczepienia na grypę.
Albo co, jeśli sama informacja o ostrym sezonie grypowym jest manipulacją? Słyszymy, że grypa szaleje i widzimy po znajomych, że chorują – wyciągamy błędny wniosek, że tak jest w całym kraju. W dodatku dowiadujemy się o trudnościach w zakupieniu leku przeciwgrypowego. Strach przed przebyciem grypy, w normalnych okolicznościach łatwej do pokonania, skłania nas do podjęcia decyzji zgodnej z intencjami osób odpowiedzialnych za tę iluzję.
Proszę zwrócić uwagę, że w tej hipotetycznej historii wykorzystano naturalnie występującą chorobę. Nie było mowy o wypuszczeniu czegokolwiek. Mimo to, wdrożenie specyficznych, krzywdzących ludność cywilną działań wytworzyło atmosferę strachu przed czynnikiem biologicznym, co z kolei przymusiło ludność cywilną do podjęcia decyzji zgodnej z przyjętym celem (czyli zwiększeniem poziomu zaszczepienia na grypę).
Czy nie wpisywałoby się to w definicję bioterroryzmu?
W ten sposób należy zinterpretować pandemię koronawirusa. Nawet gdyby wirus SARS-CoV-2 był wirusem występującym naturalnie, to nadal można byłoby z niego uczynić narzędzie bioterrorystyczne. Gdyby ktoś uznał, że możliwe jest osiągnięcie szeregu korzyści poprzez podtrzymywanie istniejącego stanu pandemii, przy narażeniu życia i zdrowia ludności cywilnej…
Fauci et consortes
W ten sposób przechodzimy do sytuacji w Stanach Zjednoczonych. Nie ma cienia wątpliwości – choćby w oparciu o istniejącą korespondencję mailową – że Anthony Fauci posiadał wiedzę na temat wirusa SARS-CoV-2 oraz na temat skutecznych sposobów przeciwdziałania temu wirusowi. Wiedzę, którą nie tylko zataił, ale wykorzystywał w sposób szkodliwy dla ludności cywilnej.
Odwołać można się tutaj choćby do rozległego dokumentu Myth of the Blind Watchmaker. Przygotowany przez Charlesa Rixeya, członka grupy badawczej DRASTIC, we współpracy z wieloma innymi ekspertami, dokument ten zawiera szczegółowy, udokumentowany opis wszystkich działań podjętych przez Anthony’ego Fauci’ego w celu zatajenia rzeczywistego obrazu problemu.
Problemu łatwego do rozwiązania.
Choć dokument jest rozległy i stawia wiele istotnych pytań, to przywołać warto pewien specyficzny epizod. Mowa tutaj o konferencji National Vaccine Advisory Committee z 13 lutego 2020 r. Tego dnia miało wystąpienie m.in. Ralpha Barica oraz Marka Denisona. Właśnie Mark Denison zaprezentował wyniki badania skuteczności leku Remdesivir (który pomógł opracować) na szczurach. Okazało się, że Remdesivir wykazuje największą skuteczność w zwalczaniu zakażenia, gdy zostanie przyjęty jak najwcześniej, w momencie wystąpienia pierwszych objawów. Potem skuteczność drastycznie spada.
Gdy prelegenci zaczęli odpowiadać na pytania publiczności, padło pytanie dotyczące projektowania badania z użyciem Remdesiviru w przypadku osób hospitalizowanych. Denison stwierdził rzecz następującą:
Ale jeśli [badanie] zostałoby zaprojektowane tylko pod kątem leczenia pacjentów leżących na oddziale intensywnej terapii, podłączonych do respiratora, to równie dobrze możemy takiego badania nie projektować.
Według Denisona mijałoby się to z celem. Jaki jest sens podawać lek antywirusowy po tym, jak wirus zdąży już wyrządzić ogromne szkody w organizmie? Wirus zostanie pokonany, ale dla pacjenta to niewielkie pocieszenie.
Lepiej zapobiegać inwazji niż potem wgniatać, nawiązując do słynnej wypowiedzi marszałka Hołowni.
Niestety, tego nagrania Czytelnik na stronie HHS już nie znajdzie. Z jakiegoś powodu stało się ono niedostępne, choć może zostanie ono kiedyś przywrócone. (Czytelnik może zamiast tego zapoznać się z rolą Uniwersytetu Vanderbilt w pandemii.)
Istnieje za to inne nagranie – oświadczenie Anthony’ego Fauci’ego dotyczące skuteczności Remdesiviru. Proszę wysłuchać fragmentu zawartego w artykule Politico. Fauci zachwala skuteczność Remdesiviru, twierdząc, że pomaga on skrócić okres hospitalizacji. Pod koniec tego krótkiego klipu (druga minuta) pada pytanie ze strony prezydenta Trumpa.
Trump: Czy to można byłoby wykorzystać we wcześniejszych fazach leczenia, czy w późniejszych?
Fauci: Dziękuję za to pytanie. Istnieje wiele różnych permutacji. To dotyczy pacjentów hospitalizowanych, a punktem końcowym był czas do wypisania pacjenta ze szpitala.
Tutaj można znaleźć całość wystąpienia.
Pomijając bardzo oczywisty nasuwający się tutaj wniosek, należy jeszcze powiedzieć coś o podpisaniu warunkowego upoważnienia (EUA) dla Remdesiviru. Aby możliwe było wydanie takiego upoważnienia, jednym z warunków jest brak istnienia jakiejkolwiek innej skutecznej, lepszej formy leczenia. Mało kto jednak wie, że przed podpisaniem przez Trumpa takiego upoważnienia dla Remdesiviru w dniu 1 maja 2020 r. opracowano formę leczenia osób hospitalizowanych w ciężkim stanie. Mowa tutaj o leczeniu z użyciem leku Hydroxyurea. Warto zapoznać się z całym badaniem, które opublikowano w listopadzie 2021 r., ale sam protokół zaczęto stosować w kwietniu 2020 r. w Stanach Zjednoczonych.
Można tutaj napisać wiele nieprzyjemnych rzeczy nie nadających się do publikacji, dlatego ograniczmy wypowiedź do podkreślenia, że w czasie pandemii pomysłowości i zaradności lekarzom nie brakowało. Tyle że na drodze stała biurokracja mająca inne priorytety niż ratowanie życia i zdrowia ludzkiego.
Zresztą nie tylko biurokracja.
Trump, Covid-19, Media
Co więc takiego Donald Trump zrobił w tej sytuacji? Skoro to wszystko było tak oczywiste, to czemu Stany Zjednoczone pod przewodnictwem Trumpa nie uratowały świata?
Najpierw kilka słów o popularnych zarzutach. Trump oskarżany jest o wprowadzenie Operation Warp Speed, o szybką produkcję szczepionek mRNA, o chwalenie się tym na każdym kroku. Wypomina mu się to, że nie zwolnił Fauci’ego, że dalej finansował GAVI (czyli wspierał Billa Gatesa), że zachwala szefów firm produkujących szczepionki na koronawirusa (np. Pfizera czy Johnson&Johnson). W czasie drugiej kadencji nie dość, że nie wyraził słowa skruchy, to jeszcze planuje dalej promować produkcję szczepionek mRNA, tworzyć jakieś farmy cybernetyczne i tysiąc innych rzeczy.
Te zarzuty można mnożyć i mnożyć.
Mimo wszystko Donald Trump podał rozwiązanie problemu na srebrnej tacy. W odczuciu Trumpa leczenie ambulatoryjne, czyli w momencie wystąpienia pierwszych objawów, wydawało mu się dobrym pomysłem. Już na początku docierały do niego informacje, że leczenie przy użyciu hydroksychlorochiny przynosiło dobre efekty. Chciał na to postawić i dlatego w ramach Operation Warp Speed – tak, tego samego kontrowersyjnego pomysłu – przygotowywał masowe ilości hydroksychlorochiny do sprzedawania w aptekach bez recepty (Peter Navarro grał tutaj pierwsze skrzypce w zakresie załatwiania tej sprawy).
To był naprawdę dobry pomysł. Pomysł tak dobry, że jego wygrana w wyborach byłaby wtedy pewnikiem.
Nie można było do tego dopuścić.
Stąd takie dziwne, patologiczne wręcz zachowanie mediów. Opisałem to zachowanie w programie „Media ws. szczepień i po wyborach w USA”, uwypuklając tendencyjne podejście mediów do starań Trumpa w zakresie walki z pandemią. Czego nie zrobił, to było źle. Gorzej – cokolwiek by nie zrobił, należało to interpretować możliwie jak najgorzej.
Nie wolno zapominać, że Trump próbował wypromować hydroksychlorochinę przez pół roku. Mówił o tym, że leczenie z użyciem hydroksychlorochiny wykazuje obiecującą skuteczność, a w najgorszym razie nie zaszkodzi pacjentowi. Chwalił się, że sam przyjmował hydroksychlorochinę. Cytował list dra Władimira Zelenko, twórcy protokołu z użyciem azytromycyny, hydroksychlorochiny i cynku (Zelenko potwierdził to choćby w zeznaniu przed komisją Reinera Fuellmicha).
W reakcji na starania Trumpa torpedowano hydroksychlorochinę na wszelkie możliwe sposoby. Projektowano badania nastawione na niepowodzenie (np. podając znacząco zawyżoną dawkę leku), zmyślano badania (skandal Surgisphere), ośmieszono lek przy użyciu historii o płynie z akwarium. Stawiano warunki niemożliwe do spełnienia w rozsądnym przedziale czasowym, a wszelkie obiecujące wyniki lekceważono i mieszano z błotem. A gdyby ktoś gdzieś na świecie przypadkiem wpadł na pomysł kupienia leku w aptece, zawczasu uczyniono go lekiem wydawanym na receptę, np. we Francji, jeszcze przed ogłoszeniem pandemii. Artykuł dr Meryl Nass zawiera dobre podsumowanie działań podjętych przeciwko hydroksychlorochinie.
Z całego tego makabrycznego cyrku powszechnie zapamiętano tylko to, że Trump promował picie wybielacza. Szczegóły tego incydentu opisałem w artykule „Cel uświęca środki” w sekcji „Picie chloru”.
Konsekwencje dla Polski
W obliczu potencjalnego zagrożenia ataku ze strony Federacji Rosyjskiej rozmowa o bioterroryzmie w kontekście pandemii koronawirusa wydaje się być bezsensowna. Rozgrzebywanie przeszłości, w dodatku dorabianie do tego jakiejś teorii spiskowej, to odwracanie uwagi od naprawdę palących problemów.
Nic bardziej mylnego.
Znaleźliśmy się w tym tragicznym położeniu między innymi właśnie z powodu pandemii koronawirusa. To ona stanowiła pretekst do zorganizowania wyborów korespondencyjnych w Stanach Zjednoczonych, które w kontrowersyjnym stylu „wygrał” Joe Biden (użycie broni biologicznej w celu wpłynięcia na wynik wyborów nie jest sytuacją bezprecedensową, np. sytuacja z 1984 r. w stanie Oregon). Następnie to prezydentura Joe Bidena doprowadziła do rozpętania i zaognienia konfliktu na Ukrainie, jakby nasz największy sojusznik szukał metody na wpuszczenie całej Europy Wschodniej w najkrwawsze maliny.
Śmiem twierdzić, że jednym z celów pandemii koronawirusa było właśnie uratowanie NATO przed Trumpem. Jego dalsza obecność w Białym Domu sprawiłaby, że zamknęłoby się okienko dla Zachodu na wpędzenie Rosji w wyniszczający ją od środka konflikt. W każdym razie Trump nie parłby do konfliktu, a raczej próbował uspokoić sytuację.
Czy Trump rzeczywiście nie dopuściłby do inwazji Rosji na Ukrainę? Jest to popularna w sieci teoria, szerzona także przez Trumpa. Do myślenia powinna dać wypowiedź Marie Yovanovitch, byłej ambasador USA na Ukrainę i jednej z gwiazd pierwszego impeachmentu Donalda Trumpa. W programie The Firing Line z 22 kwietnia 2022 r. stwierdziła, że do wojny by nie doszło, bo Trump dałby Putinowi wystarczająco dużo tego, czego chciał.
Zresztą o rozwagę nawoływał też Nigel Farage. Wielokrotnie ostrzegał w europarlamencie, że prowokujemy Rosję. Tuż przed inwazją, w programie Triggernometry z 16 lutego 2022 r., proponował spełnienie jednego z żądań Rosji i oświadczenie, że Ukraina na pewno nie wstąpi do NATO. Farage twierdził, że pozbawi to Rosji głównego pretekstu do inwazji – niekontrolowanej ekspansji NATO na wschód, w stronę Moskwy. Jeśli Rosja zaatakuje mimo wszystko, wtedy Europa będzie zdecydowanie bardziej zjednoczona przeciwko agresorowi.
Jak dobrze wiemy, tak się nie stało. Putin wykorzystał między innymi ten pretekst do dokonania interwencji na terenach wziętych pod protektorat Federacji Rosyjskiej, a następnie dokonał inwazji na zachodnią część Ukrainy. Nie jest to istotne, jaki miał prawdziwy zamiar – istotne było to, że miał opracowane przekonujące wielu uzasadnienie. I to podzieliło Europę.
To był błąd. To był tak poważny błąd, że należało czym prędzej uspokoić emocje i zawrzeć rozejm. Porozumienie stambulskim z perspektywy czasu okazuje się być znacznie korzystniejszym rozwiązaniem niż to, gdzie jesteśmy teraz, trzy lata później. A gdzie jesteśmy?
"Zełeński jest NIEWDZIĘCZNIKIEM, który powiedział, że jego armia jest tak silna, że oni sobie sami dadzą radę! To niech sobie dadzą radę!"
— WolnośćTV (@WolnoscTV) March 6, 2025
✅ Marek Jakubiak vs Agnieszka Gozdyra @jakubiak_marek pic.twitter.com/aXLbK7c0mU
Słowo końcowe
Czy można posądzić kogokolwiek w Polsce o świadome uczestnictwo w tym akcie bioterroryzmu o zasięgu międzynarodowym? To wymagałoby wszczęcia specjalnego śledztwa oraz powołania komisji w celu ustalenia prawdy.
Natomiast bardzo źle świadczy to o osobach, które nie widziały i nadal nie widzą tutaj żadnego problemu. Skoro ktoś nie widział tego problemu w 2020 r. i nadal nie widzi tego problemu w 2025 r., to jak niby można takiej osobie powierzyć pieczę nad państwem? To była jedna z największych zbrodni wyrządzonych przeciw ludzkości, a wielu czołowych polityków traktuje to tak, jakby to był nieudany weekendowy wypad do parku.
Otóż sprawa jest poważna. W piątą rocznicę ogłoszenia pandemii koronawirusa naród polski musi wreszcie przejrzeć na oczy. Inaczej może to, w najgorszym razie, doprowadzić do bezpośredniego konfliktu zbrojnego Polski z Rosją.
Szczytem głupoty jest wynagradzać swoich oprawców.
Na koniec zostawię Czytelnika z poniższym klipem. To fragment corocznego teletonu „Licht ins Dunkel” z 24 listopada 2021 r. Miał on miejsce w środę, dwa dni po tym, jak w Austrii wprowadzono pełny lockdown z powodu szerzącej się w kraju trzeciej fali koronawirusa. (Co też marszałek Hołownia zachwalał, patrz artykuł „Szabasowa gaśnica”, sekcja „Ulubiony marszałek”.)
Proszę go obejrzeć, myśląc podczas oddawania swojego cennego głosu 18 maja 2025 r. o tych wszystkich latach przepełnionych bezsensowymi nakazami, sztucznie wykreowanym strachem i możliwą do uniknięcia śmiercią milionów osób na całym świecie.
Mając na względzie, że niemożliwe jest przewidzenie ataku z użyciem broni biologicznej, bardzo ważny jest rozwój świadomości w kontekście możliwości wystąpienia zagrożenia bioterrorystycznego elit rządzących, aby mogły one skutecznie chronić swoich obywateli przed tym zagrożeniem.
„Uwarunkowania prawne współczesnego bioterroryzmu”, Marcin WEINER, Karolina TARASIUK, Rozprawy Społeczne 2017, Tom 11, Nr 3