17 sierpnia 2023 r. o godz. 20:00 zostałem zaproszony do stacji wRealu24 przez Andrzeja Ponetę (widocznego po prawej), lidera Watahy Głosu Obywatelskiego, oddolnego ruchu mobilizującego ludzi z różnych środowisk do działania, ludzi chcących zjednoczyć społeczeństwo we wspólnym celu czynienia Polski lepszą, ludzi nie akceptujących biernie wszelkich nieszczęść, jakie są narzucane przez osoby dążące do spętania tego świata. Więcej o Watasze tutaj. Za zaproszenie serdecznie dziękuję. Rozmowa przebiegła bardzo miło, o czym Czytelnik może przekonać się sam (odnośnik do nagrania na stronie BanBye.com).
Tematem rozmowy było to, co możemy zrobić jako naród bez oglądania się na polityków. Za główny tego przykład podałem mający tego samego dnia szczyt „Election Crime Bureau”, inicjatywa oddolna społeczeństwa amerykańskiego mająca na celu nie tylko wyjaśnienie anomalii odnotowanych w czasie wyborów prezydenckich z 2020 r., ale przede wszystkim zmianę sposobu przeprowadzania wyborów w poszczególnych stanach. Wskutek wieloletnich działań na terenie całego kraju można zaobserwować formowanie się różnych oddolnych inicjatyw zrzeszających coraz większą liczbę osób walczących o zmianę lokalnego prawa, o usunięcie maszyn do głosowania (tzw. tabulator, czyli maszyn teoretycznie zliczających głosy, a tak naprawdę oddających głos), o prowadzenie bardziej rzetelnego spisu wyborców i ogólnie o uszczelnienie wyborów.
Te osoby nie czekały na pozwolenie ze strony polityków. Przystąpiły do działania oddolnie, żeby spróbować jakoś zmienić otaczającą ich rzeczywistość na lepsze, nawet jeśli droga do sukcesu wiedzie pionowo w górę, a na tej drodze czyhają różnorakie pułapki.
Z tego właśnie należy brać przykład, i to pragnąłem przekazać w tym wywiadzie.
Najbardziej interesujące jest w tym to, jak obywatele są aktywizowani. Osoby, które przez całe życie nie przejmowały się zbytnio dbaniem o integralność procesu wyborczego teraz oglądają na bieżąco posiedzenia lokalnych urzędów, wręcz przychodzą na nie, żeby zabiegać u swoich polityków o podjęcie działania w tym czy innym temacie.
Ciekawy przykład tego miał miejsce 14 lutego 2023 r. Podczas posiedzenia otwartego w hrabstwie Kern w stanie Kalifornia, hrabstwie wygranym przez Donalda Trumpa (mapa CNN), obywatele wyrazili oburzenie słowami Republikanina Jeffa Floresa, jednego z członków Rady Nadzorczej hrabstwa Kern (tzw. Board of Supervisors). Flores powiedział, że osoby nadal negujące wynik wyborów z 2020 r. „mogą być kliniczne chore”. Stwierdził w dodatku, że nie widział żadnych dowodów na to rzekome oszustwo wyborcze, mimo tego, że David Clements zaprosił go na prezentację dotyczącą tychże dowodów oraz różnych słabych punktów maszyn do głosowania firmy Dominion.
Na poniższym nagraniu widać konfrontację obywateli z Floresem. Można tu dostrzec wycinek rzeczywistości obecnej w wielu miejscach na terenie kraju – otwartą pogardę urzędników względem obywateli, pogardę najprawdopodobniej motywowaną tym, że ten czy inny urzędnik sam w jakimś stopniu był beneficjentem tego skorumpowanego systemu. Flores tak bardzo chciał ukrócić dyskusję, że nadgorliwie przestrzegał reguły dwuminutowej wypowiedzi, zwłaszcza w przypadku Davida Clementsa, który w temacie manipulacji wyborczych posiada ogromną wiedzę (np. pomógł przeprowadzić audyt w hrabstwie Otero w stanie Nowy Meksyk, transmisja z posiedzenia, na którym przedstawiono wyniki tego audytu).
Inna sytuacja miała miejsce w następstwie wyborów połówkowych z 2022 r. w stanie Arizona. Sposób przeprowadzenia wyborów w hrabstwie Maricopa był źródłem żywiołowej kontrowersji, choćby ze względu na to, że w tym hrabstwie – najliczniejszym w całym stanie – maszyny do głosowania w większości lokali wyborczych niespodziewanie przestały poprawnie funkcjonować. Choć przez poprzednie trzy tygodnie w trakcie tzw. wczesnego głosowania (early voting) urządzenia funkcjonowały prawidłowo, z niewiadomego powodu w dniu wyborów masowo odrzucały wypełnione karty do głosowania. Sytuacja była o tyle oburzająca, że wyborcy stali w kolejkach godzinami. Część z nich rezygnowała z zamiaru oddania głosu, inni byli kierowani do innych lokalów wyborczych, w tym kandydatka na gubernatora stanu Arizona Kari Lake. Gdy już przyszła czyjaś kolej, taki wyborca wielokrotnie i bezskutecznie próbował wprowadzić kartę do głosowania. Widać to na poniższym nagraniu (odnośnik do strony WeThePeopleAZAlliance):
Szybko okazało się, że winą za ten stan rzeczy był zły wydruk karty. Obraz karty do głosowania wydrukowano na papierze o rozmiarze nieznacznie większym od docelowego, co wskutek zmiany ustawienia wydruku sprawiało, że obraz karty był nieznacznie rozciągnięty. Dla ludzkiego oka różnica jest to błaha, ale maszyny były zaprogramowane tak, żeby rozpoznawać specyficzny układ karty w oparciu o prowadnice (czarne paski na marginesach karty) i w oparciu o definicję karty zaprogramowaną przed wyborami. Można powiedzieć, że maszyna nie tyle rozpoznaje kartę samodzielnie, co raczej brodzi po omacku w oparciu o zdefiniowane współrzędne. Jeśli te współrzędne skierują wzrok maszyny w niewłaściwe miejsce, maszyna uzna, że karta jest wadliwa (np. szuka owalu pół centymetra obok) i ją odrzuci. Poniżej porównanie tych kart (artykuł The Gateway Pundit):
Dość powiedzieć, że te – i inne – rażące anomalie wzburzyły obywateli. W trakcie specjalnego posiedzenia Rady Nadzorczej hrabstwa Maricopa z 28 listopada 2022 r. podjęto decyzję o certyfikowaniu wyniku wyborów w tym hrabstwie, i to pomimo wielogodzinnej kawalkady krytyki ze strony osób zgromadzonych. Zacytować należy tutaj choćby słowa Davida Clementsa (odnośnik do pełnej transmisji):
Bill Gates: Dziękuję za przybycie. Proszę podać swój adres.
David Clements: David Clements. Niewolnik. Tym właśnie jestem dla tego systemu, dla waszej korupcji. To [wskazuje palcem na zegar] jest oburzające. To kryzys na skalę krajową, a wy dajecie ludziom dwie minuty, żeby odnieść się do kryzysu na skalę krajową. I to, jak tam siedzicie – jestem obrzydzony patrzeniem na to, jak składacie przysięgę wierności mojej fladze. Jestem obrzydzony tym, jak nas wyprzedaliście. Mówicie, że ustawa nie upoważnia was do zrobienia czegokolwiek? Będziecie głosować Tak albo Nie! Co nam to mówi? Tak. Albo nie. Jeśli możecie [powiedzieć] tylko Tak, to po co tu w ogóle jesteście? Czemu tu jesteście? Macie to upoważnienie. I gdy certyfikujecie coś, co nazywacie wiarygodnym – nie ma w tym nic wiarygodnego – to teatrzyk, pokazówka.
Przez wiele lat byłem prokuratorem. Ścigałem przemytników narkotykowych. To jest przemyt głosów w pełnej krasie. Widziałem światek przestępczy. Wy [wskazuje palcem na urzędników] jesteście przemytnikami głosów. Ty [wskazuje na siedzącego obok Stephena Richera] jesteś przemytnikiem głosów. Przestępcami! Co zamierzacie z tym zrobić? Wyprzedaliście nas. Ty [wskazuje palcem na urzędnika] nas wyprzedałeś. Ty [wskazuje na innego urzędnika] nas wyprzedałeś. Nie jesteśmy tutaj, żeby zachowywać się uprzejmie. Przejmujecie się tonem wypowiedzi? My martwimy się kradzieżą naszych głosów i tym, że nigdy więcej nie będziemy mieć uczciwych wyborów.
Dlatego przeklinam was. Przeklinam was wszystkich, wy zadufani, zadufani ludzie. [niezrozumiałe] Czy ja wzbudzam wasze niezadowolenie? Bo te wybory wzbudziły moje niezadowolenie. I nic z tym nie robicie. Nic mnie nie obchodzi ten głupi brzęczyk. To obrzydliwe. Masz moc, jako przewodniczący rady [słowa adresowane do Billa Gatesa], do wydłużenia limitu czasu i do wysłuchania swoich wyborców, zamiast nakładać na nich kaganiec. [niezrozumiałe]
Bill Gates: Dziękuję bardzo, proszę następną osobę.
Z tego krótkiego wywodu można wysnuć wniosek, że obywatel nie powinien niczego robić, bo politycy i tak się od nich odwrócą. Nic bardziej mylnego. To właśnie ta pogarda sprawia, że ruch walki o wzmocnienie integralności wyborów w USA nabiera coraz większego rozpędu. Istotne jest zwłaszcza to, że ten ruch zmienia sposób myślenia obywateli. Zamiast czekać na to, aż któryś polityk łaskawie zadba o dobro swoich wyborców, to właśnie wyborcy wywołują coraz większą presję na swoich politykach, żeby zrobili to, co do nich należy.
I to właśnie jest potrzebne w naszym kraju. Mądre, przemyślane, zdecydowane zaangażowanie obywateli w życie społecznopolityczne dzień po dniu, a nie tylko co cztery lata. Wybory przyjdą, obywatele oddadzą głos i po kilku dniach świętowania nastąpi powrót do starego. Pandemia koronawirusa pokazała dobitnie konsekwencje tego sposobu myślenia.
Każdy naród ma taki rząd, na jaki zasługuje. A skoro naród nie wie nawet czego chce, czy też nie podejmuje w tym celu jakiegokolwiek działania, to czemu się dziwić, że jest jak jest.
Jak to mówią teraz w Stanach Zjednoczonych, nikt nie przyjdzie tobie na ratunek. To ty jesteś kawalerią.
Dlatego działaj, obywatelu. Niech doświadczenia państw Zachodu posłużą za inspirację, a zarazem niech będą przestrogą. Bierność doprowadziła je do obecnego stanu rzeczy, więc jeśli będziemy dorównywać im naszą społeczną apatią, nie spodziewajmy się innego rezultatu.
A zbliżają się naprawdę ciężkie czasy.