Jedną z obietnic złożonych przez marszałka Kevina McCarthy’ego było upublicznienie wszystkich nagrań z kamer monitoringowych rozsianych po całym terenie Kapitolu. Ta obietnica została zrealizowana częściowo. 20 lutego 2023 r. serwis Axios ujawnił, że McCarthy udostępnił ten materiał do wglądu tylko zespołowi Tuckera Carlsona ze stacji Fox News. Ta decyzja wywołała spore oburzenie, bo raz, że stacja Fox News jest negatywnie nastawiona do Donalda Trumpa i może ukryć bardziej kontrowersyjne szczegóły, a dwa, że naród amerykański ma prawo do wglądu w całość materiału. Krytycy twierdzą, że materiał powinien zostać chociaż udostępniony do wglądu oskarżonym oraz innym serwisom informacyjnym i dziennikarzom. (12 marca McCarthy pojawił się w programie Sunday Morning Futures with Maria Bartiromo i zapowiedział stopniowe udostępnianie materiału kolejnym dziennikarzom. Ile w tym prawdy i co kryje się za tymi słowami, to się okaże.)
Tak czy owak, trzy tygodnie później Tucker Carlson przedstawił pierwsze ustalenia z tej analizy. W programie z 6 marca 2023 r. Carlson pokazał szereg nieznanych wcześniej nagrań z kamer monitoringowych, na których widać rzeczy następujące:
● Uczestnicy protestu zwiedzają gmach Kapitolu. Pstrykają zdjęcia, przeglądają broszury, przechadzają się po budynku.
● Jacob Chansley, słynny szaman, oprowadzany jest przez strażników Kapitolu, którzy pomagają mu znaleźć drogę do Izby Senatu. Gwoli sprostowania, Carlson twierdzi, że nie wiadomo, jak Chansley wszedł do budynku; jednak na nagraniu widać, że wszedł tuż za osobami, które rozbiły okno (widać to nawet na nagraniu powyżej od 3:25). Tak naprawdę musiało mu chodzić o to, jak dokładnie Chansley przemieszczał się po budynku.
● Ray Epps, podejrzewany o bycie prowokatorem, w swoim zeznaniu twierdził, że opuścił teren Kapitolu i zadzwonił do siostrzeńca, ale na nagraniu widać, że w momencie rzekomej rozmowy stał na czele protestu.
● Brian Sicknick machający ręką do protestujących, żeby opuścili Kapitol. Na początku twierdzono, że Sicknick został brutalnie zamordowany przez jednego z protestujących, który uderzył go po głowie gaśnicą. Jak jednak widać na nagraniu, policjant jest cały i zdrowy. To nagranie jest o tyle istotne, że zostało ono obejrzane również przez komisję badającą okoliczności ataku na Kapitol (a właściwie przez pracowników podlegających członkom komisji, jak przyznał przewodniczący Bennie Thompson), ale najwyraźniej postanowiono tego nagrania nie pokazywać. W końcu Sicknick został pochowany z honorami jako bohater poległy w walce o obronę Demokracji.
● Grupę osób oprowadzaną dzień wcześniej po pobliskim budynku w ramach wycieczki.
Na chwilę obecną istnieje szereg zastrzeżeń co do przedstawionego materiału.
Selekcja nagrań. Nie powinno być zaskoczeniem, że Carlson przedstawił materiał w taki sposób, żeby promować swoją preferowaną wersję wydarzeń. Pod tym względem nie można na słowo brać zapewnień o tym, jaka część materiału była przydatna. Szczególne zdziwienie budzi to, że brak jest jakichkolwiek nagrań ukazujących scenę śmierci Ashli Babbitt, zwolenniczki Trumpa zastrzelonej na korytarzu przez porucznika Michaela Byrda. Czy tam rzeczywiście nie było ani jednej kamery ukazującej choćby urywek tej sytuacji? Przypuszcza się, że coś może być przed publicznością ukrywane. Przez Carlsona, przez Fox News, bądź też przez inne osoby.
Carlson sam przyznaje, że jego możliwości w zakresie przeglądania materiału były ograniczone. W trakcie programu Redacted z 11 marca Carlson twierdził, że jego zespół wykonał tytaniczną pracę (Carlson cierpi na dolegliwość uniemożliwiającą mu skupianie się na dłuższych nagraniach). Powiedział jednak, że sprawdzono materiał pod kątem szeregu specyficznych tematów. Ponadto nie dało się zweryfikować tego, kto w tłumie był agentem federalnym czy innym prowokatorem. (Z różnych ustaleń wiadomo, że tego dnia w tłum wmieszani byli agenci federalni, informatorzy, anarchiści, a nawet uczestnicy zorganizowanych tego dnia protestów anty-Trumpowych.)
Dlatego też reportaż Tuckera Carlsona należy traktować jako prezentację kolejnych szczegółów w tym zadziwiająco zawiłym temacie, a nie ostateczny wyrok.
Szczątkowość. Osoba nieśledząca doniesień dotyczących protestu może nie wiedzieć, jak pokazane urywki komponują się z innym upublicznionym materiałem. Na przykład w przypadku Chansleya odbiorca nie wie, jak i gdzie szaman przemieszczał się przez cały czas trwania protestu, a także co takiego dokładnie robił przez cały dzień.
Departament Sprawiedliwości zareagował na program Tuckera Carlsona. Stwierdził w swoim oświadczeniu z 14 marca, że w przedstawionym materiale brakowało odpowiedniego kontekstu. Nowo ujawniony materiał obejmował okres czterech minut, między 14:56 a 15:00. Przedtem Chansley przebił kordon policji, wdarł się do budynku, a potem uczestniczył w trwającym pół godziny starciu z policją Kapitolu przed drzwiami prowadzącymi do Izby Senatu. Rzecz w tym, że po dwóch latach nadal nie pokazano dokładnej trasy Chansleya po terenie Kapitolu od pierwszej do ostatniej sekundy. Tylko urywki. A skierowane na niego były wszystkie kamery i aparaty.
Brak przełomowych ustaleń. Choć te nagrania są mile widziane, to jednak osoby żywo zainteresowane tematem generalnie od dawna znają wszystkie przedstawione szczegóły.
Pomimo tych uchybień, publikacja materiału wywołała burzę reakcji. Były osoby, których pogląd na protest uległ diametralnej zmianie, np. Naomi Wolf, znana ówcześnie z prezentowania ustaleń zespołu DailyClout.io na temat danych zawartych w dokumentacji dotyczącej szczepionek Pfizera. Wolf otwarcie przeprosiła Republikanów za to, że dała się nabrać na wersję wydarzeń promowaną przez media i Demokratów (Wolf jest zagorzałą Demokratką).
Inni potępili program Carlsona. Poza ogólną i oczywistą reakcją mediów i polityków, najbardziej wymowne było oburzenie lidera Demokratów Chucka Schumera. Stojąc przed mównicą w Izbie Senatu, Schumer zwrócił się z żądaniem do Ruperta Murdocha o uniemożliwienie Carlsonowi dalszej publikacji, jak to ujął, kłamstw.
Ubiegłej nocy byliśmy świadkami jednej z najbardziej haniebnych godzin w telewizji kablowej. Okazując pogardę dla faktów, ignorując ryzyko i dobrze wiedząc, że kłamie – że okłamuje swoją widownię – prowadzący Fox News Tucker Carlson poprowadził długi segment zeszłej nocy twierdząc, że atak na budynek Kapitolu w dniu 6 stycznia nie był brutalną insurekcją. Zanurzając się głęboko w odmęty konspiracji i dobierając spośród tysięcy godzin materiał uchwyconego przez kamery monitoringowe, pan Carlson powiedział wierutne kłamstwo, że atak na Kapitol, który wszyscy widzieliśmy na własne oczy, jakoś wcale nie był atakiem. Próbował argumentować, że była to tylko pokojowa wycieczka turystyczna.
– Chuck Schumer
W trakcie swojego wystąpienia Schumer porusza szereg różnych wątków. Opisuje to, jak wielkie czyhało na niego zagrożenie tego dnia i jak ledwie uszedł z życiem. Mówi o tym, jak bardzo przejęty jest losem demokracji w tym kraju. Przytacza prywatne wypowiedzi Carlsona, który twierdził, że adwokat Sidney Powell kłamała i że nie ma dowodów na tzw. Wielkie kłamstwo, czyli twierdzenie Trumpa o tym, że wybory zostały skradzione. W pewnym momencie apeluje do Ruperta Murdocha, właściciela stacji Fox News, o nie dopuszczenie do pokazywania kolejnych nagrań.
Carlson w programie z 8 marca zareagował na te ataki. Wypomniał promotorom historii o insurekcji to, że gdyby to zdarzenie było naprawdę aż tak brutalne, to staraliby się upublicznić jak najwięcej materiału w ramach pełnej transparentności. Zamiast tego filtrują informacje tak, żeby uczynić 6 stycznia jednym z najczarniejszych dni w historii Stanów Zjednoczonych, porównywalnym do Wojny domowej czy ataku na World Trade Center. Zamieszki wywołane w ramach licznych protestów Black Lives Matter z 2020 roku, w tym starcia z policją w Waszyngtonie D.C. czy nawet podpalenie pobliskiego kościoła (od 6 minuty pokazano wiele scen z tego zajścia) – to praktycznie przepadło w odmętach historii.
Mimo to, Schumer najwyraźniej postawił na swoim. Krąży pogłoska, że Carlson w ostatniej chwili zmuszony został do zrezygnowania z zamiaru publikacji dalszego materiału. 7 marca poruszył jeszcze temat jednego z policjantów na Kapitolu, który po wieloletniej wzorowej służbie został zwolniony ze swojego stanowiska za to, że założył czapkę ze sloganem Make America Great Again; chciał w ten sposób ułatwić sobie przedzieranie się przez tłum zwolenników Donalda Trumpa. Poza tym nie przedstawił żadnych nowych szczegółów. Choć Carlson przez kolejne dni wypominał mediom i politykom ich niechęć do ujawniania nagrań z tego wiekopomnego zdarzenia, najwidoczniej sam postanowił ugiąć się pod presją.
Powód tej drastycznej reakcji jest prosty. Wokół protestu z 6 stycznia wytworzono mitologię o perfidnym Trumpie posyłającym swoich otumanionych sługusów do zakłócenia procesu pokojowego przekazywania władzy. To kłamstwo – a jest to kłamstwo – odwraca uwagę od tego, że znacząca liczba osób zgromadzona tego dnia w gmachu Kapitolu uczestniczyła w cynicznej grze wymierzonej w naród amerykański. Gdy więc Schumer zarzuca Carlsonowi selektywne dobieranie materiału z kamer monitoringowych w celu promowania swojej „zwodniczej” wersji wydarzeń, wcale nie przejmuje się tym, że jego obóz również jest temu winny. Martwi go raczej to, że wyznawcy tak sprytnie utkanej mitologii mogą przestać w nią ślepo wierzyć.
W polskich mediach i kręgach intelektualnych przewija się stwierdzenie, że każdy widział, co zaszło tego dnia. Nic bardziej mylnego. Każdy widział głównie to, co media pokazały. Na tym ogromnym terenie przez prawie cztery godziny było kilka tysięcy osób i dochodziło do wielu różnych incydentów. Do tej pory wiele szczegółów jest owianych tajemnicą i tylko nieliczna garstka wtajemniczonych – znajdujących się w samym sercu tej intrygi – wie wszystko o tym, co naprawdę zaszło tego dnia. Osoby nie dociekające prawdy, a ferujące ostateczne wyroki są moralnymi bankrutami. Łatwo to stwierdzić choćby w oparciu o poniższe kilka nagrań:
1. Strona InvestigateJ6 (artykuł w The Gateway Pundit) przygotowała temat o policyjnej brutalności tego dnia. Warto zapoznać się z całym tematem, ale na nasze potrzeby spojrzymy tylko na trzy nagrania. Na pierwszym z nich można zobaczyć to, jak granaty ogłuszające lecą w głąb tłumu, często prosto w twarz protestujących.
2. Na drugim nagraniu oficer Thau stwierdza, że strzelanie w tłum przynosi efekt odwrotny od zamierzonego i że ostrzeliwanie tłumu tylko rozjusza protestujących. Należy podkreślić, że oficer Thau od dłuższego czasu miał negatywne nastawienie do tłumu, np. zachęcał pozostałych policjantów do ostrzeliwania tłumu z karabinków na kulki pieprzowe.
3. Na trzecim nagraniu widać stopklatkę z przebiegu protestu po zachodniej stronie Kapitolu wraz z czasem. W pewnym momencie można zauważyć wydobywające się z tłumu kłęby dymu, powstające wskutek wybuchu granatów ogłuszających. W którym momencie tłum zareagował agresywnie? Czy policjanci próbowali przemówić do tłumu? Czy sytuacja rzeczywiście była niemożliwa do opanowania, czy może – pomimo znacznie przewagi liczebnej ze strony protestujących – sytuacja wymknęła się spod kontroli wskutek zachowania policjantów?
Który ekspert choćby napomknął o tym, co właśnie Czytelnik zobaczył na ekranie? Po publikacji nowego materiału z kamer monitoringowych wyszły na jaw, w ramach procesu sądowego, liczne negatywne wypowiedzi Tuckera Carlsona o Donaldzie Trumpie. Miało to niby na celu podważenie wiarygodności Carlsona, bo Carlson był wtedy przekonany, że Trump bredził na temat skradzionych wyborów. Lecz to właśnie bardzo dobrze świadczy o Carlsonie – zamiast dać ponieść się emocjom podsycanym przez opętane nienawiścią do Trumpa media, Carlson dążył na przestrzeni ostatnich dwóch lat do wyjaśnienia wielu wątpliwości wokół okoliczności tego protestu. Nawet jeśli można uznać Carlsona za stronniczego, prawda jest taka, że on ten temat cały czas drąży, a rzekomo obiektywni dziennikarze nie tylko tego nie robią, ale wręcz są nieprzerwanie zadowoleni ze swojego pierwotnego wniosku, którym nieustannie karmią swoich odbiorców.
I broń Boże, żeby taki odbiorca zobaczył coś, co mogłoby ten jedyny słuszny wniosek podważyć.
Z tego punktu widzenia program Tuckera Carlsona z 6 marca stanowił poważny, istotny cios dla mitologii o insurekcji. Jeśli wierzyć zapewnieniom marszałka McCarthy’ego o pełnym udostępnieniu materiału z kamer monitoringowych, takich ciosów w niedalekiej przyszłości będzie więcej.