Wydarzenia z 6 stycznia 2021 r. miały charakter wielowymiarowy. Na świecie wyrażano zdumienie tym, co zaszło. W kraju ścierały się ze sobą różne spojrzenia na przebieg tego dnia. Jeśli zaś chodzi o samych uczestników, mowa tu o istnym kalejdoskopie. Każdy protestujący, policjant czy polityk to osobny przypadek wymagający dogłębnej, obiektywnej analizy.
Jak wspomniałem w trakcie wywiadu dla Centrum Edukacyjnego Polska (odnośnik), dzień 6 stycznia to test obiektywności dziennikarskiej. Tak złożone wydarzenie, o tak rozległym kontekście i tak silnie nacechowane emocjonalnie wymaga odstawienia na bok swoich uprzedzeń i przekonań, żeby móc uczciwie zaprezentować wszystkie jego aspekty. Zbyt łatwo jest zamalować jednym pędzlem prawdę i zbyt wielu uległo tej pokusie.
Te smutną rzeczywistość odkryła m.in. Lara Logan. Jako dziennikarka o wieloletnim doświadczeniu w tej branży, Logan postanowiła zgłębić niektóre z wielu tysięcy wątków związanych z wydarzeniami tego dnia, publikując swoje ustalenia w wieloodcinkowym reportażu „The Rest of the Story with Lara Logan”. Dotyczyć on będzie m.in. Matthewa Perny, Jeremy’ego Browna, Rosanne Boyland oraz podjęta zostanie próba odpowiedzenia na pytanie o tym, jak w ogóle doszło do tego kontrowersyjnego protestu.
Pewna wypowiedź Logan była szczególnie uderzająca. 11 września 2023 r. Jake Lang, jeden z osadzonych protestujących, zaprosił Logan do swojego więziennego podcastu (Lang sprytnie wykorzystuje przysługującą mu dziennie godzinę na załatwianie swoich spraw), żeby porozmawiać z nią na temat tego reportażu i ogólnie o wyłaniających się szczegółach dotyczących tego, co rzeczywiście zaszło 6 stycznia. Logan w pewnym momencie wyraziła oburzenie niskim poziomem zabezpieczenia Kapitolu tego dnia (nawiązała do niektórych aspektów opisanych w artykule „Oznaki fedsurekcji”). Od 32:30 powiedziała, co następuje:
Lara Logan: (…) Gdy masz do czynienia z operacją z zakresu wojny informacyjnej, nie wszyscy są w niej świadomymi uczestnikami. Tylko niektóre, specyficzne osoby muszą być wtajemniczone. Muszą mieć coś, co się nazywa odgrodzeniem…
Jake Lang: Muszą podzielić to na części. (Lang użył tu słowa „compartmentalize”. Oznacza to, że różnym uczestnikom danej operacji prezentowane są tylko specyficzne dla ich roli fragmenty całości.)
Lara Logan: Muszą podzielić to na części, ale potrzebują kluczowych osób, które mogą wpłynąć na to, co się dzieje na miejscu. Czemu Tarik Johnson, członek Policji Kapitolu, krzyczy w krótkofalówkę i nie uzyskuje żadnej odpowiedzi? Bo przygotowali okoliczności… Gdy masz do czynienia z taką próżnią, gdy brakuje przywództwa i brakuje ochrony, absolutnie przygotowujesz takie okoliczności, żeby wywołać chaos.
Pracowałam nad tym miesiącami. Coraz bardziej jest dla mnie rzeczą oczywistą, że policja na Kapitolu, protestujący… że przygotowano na tych wszystkich ludzi zasadzkę. Na naród amerykański. Na nas wszystkich zastawiono pułapkę. Nawet na dziennikarzy, którzy są dupkami i idiotami, którzy podążają za narracją, nie kwestionują jej, nie rozglądają się na lewo i prawo. Nawet oni zostali do pewnego stopnia wpuszczeni w maliny. Nie wszyscy, bo niektórzy też świadomie w tym uczestniczą. To propagandziści, a nie prawdziwi dziennikarze. Ale ci, co tego nie dostrzegają, oni też dali się wywieźć w pole, bo patrzysz na coś, co dzieje się na twoich oczach i jesteś przekonany, że to jest cała historia. Że to jest prawda.
Dlatego nazwałam swój reportaż „Przemilczane historie”, bo to jest ta część tej historii, której wam nie powiedzieli. Nie zadali sobie trudu, żeby wam powiedzieć, jaką osobą był Matthew Perna. Nie zadali sobie trudu, żeby powiedzieć wam o nim czegokolwiek… Bo nie możemy zaryzykować tego, żeby ktokolwiek, kto może nie był zwolennikiem Trumpa albo może myślał, że ludzie nie powinni byli tego dnia pójść do Kapitolu… Kto myślał, że tego dnia zdarzyło się coś strasznego… Może ktoś taki będzie chciał poznać tę historię. Bo wtedy ktoś taki powie: „O, nie wiedziałem, że Matthew Perna był fanem Berniego Sandersa. Kurczę, to nie jest wizerunek typowego zwolennika Trumpa. Rany, jednym z jego najlepszych przyjaciół jest starszy czarnoskóry mężczyzna, dla którego kiedyś pracował jako nastolatek”. Matthew tak to zorganizował, żeby to właśnie ten mężczyzna znalazł go wiszącego na stryczku w garażu. Bo wiedział, że ten mężczyzna go kochał, wiedział, że był dostatecznie silny i wiedział, że może to zrobić. [Matthew] nie chciał, żeby znalazł go ktoś z rodziny.
Nie mówią o takich szczegółach, bo częścią cenzury… Kłamstwo polegające na niepodawaniu pewnych informacji, grzech pomijania pewnych informacji… To jest właśnie pomijane. Nie możemy nikogo uczłowieczyć. Nie możemy zaryzykować tego, że zrobimy z kogokolwiek człowieka. Nie możemy na to pozwolić.
W świecie mediów amerykańskich Lara Logan to postać kontrowersyjna. Urodzona w Republice Południowej Afryki już jako studentka stawiała pierwsze kroki w swojej dziennikarskiej karierze pisząc w lokalnej gazecie Sunday Tribune, potem w lokalnym Daily News, a później pracowała dla Reuters Television. Z czasem stała się wolnym strzelcem, współpracując z wieloma różnymi znanymi mediami m.in. Daily News, CBS News, ABC News, NBC, CNN. Potem w 2002 r. dołączyła do stacji CBS na stałe, po ataku na World Trade Center udała się do Afganistanu jako korespondent wojenny, a po rozstaniu ze stacją w 2018 r. z czasem zaczęła promować tzw. skrajnie prawicowe teorie spiskowe. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę jej imię i nazwisko, pojawi się wiele artykułów rozliczających jej przeszłość, szkalujących jej pracę, wypominających Logan jej poważny błąd w reportażu o ambasadzie w Benghazi, a zwłaszcza krytykujących ją za jej obecne poglądy tak oderwane od rzeczywistości, że nawet media prawicowe postanowiły się z nią nie zadawać. Chodzi m.in. o krytykę szczepionek na Covid-19 (raz porównała Anthony’ego Fauci’ego do dra Mengele), wyborów prezydenckich z 2020 r. (twierdzi, że zostały ukradzione), wojny na Ukrainie (Ameryka finansuje nazistów), czy o proteście z 6 stycznia (to nie była insurekcja). Raz w czasie programu w stacji Newsmax powiedziała, że elity piją krew dzieci; to było jej ostatnie wystąpienie w tej stacji. (Artykuł The Atlantic, przedrukowany w Financial Review, opisujący te różne szczegóły mówi więcej o samym magazynie niż o samej Logan.)
Dlatego szczytem ironii jest to, że jedynym uczestnikiem protestu na Kapitolu, który został uczłowieczony był właśnie Ray Epps – i to w programie 60 Minutes emitowanym przez stację CBS, na potrzeby którego Logan przygotowała wiele różnych reportaży. (Patrz artykuł „Nietykalny insurekcjonista”.)
Wszystkie te informacje przywoływane są w jednym celu. Nie po to, żeby szkalować Larę Logan, podważać jej motywacje, czy krytykować jej warsztat dziennikarski – a doświadczenie posiada spore, o czym Czytelnik może się przekonać choćby po jej najnowszej produkcji – ale po to, żeby nie dać się zanadto ponieść emocjom. Żeby móc na trzeźwo ocenić przedstawiane informacje. Problem z odczłowieczaniem czy uczłowieczaniem kogokolwiek jest taki, że odbiorca może niechcący przymknąć oko na informacje przechylające szalę w drugą stronę.
Dobrym przykładem jest historia Matthewa Perny. Pierwsze dwa odcinki reportażu pt. „The Rest of the Story with Lara Logan” dotyczą właśnie Perny, jednego z uczestników protestu. Jego historia przybrała szczególnego znaczenia, gdy 25 lutego 2022 r. odebrał sobie życie. Rodzina powiedziała, że „zmarł z powodu pękniętego serca”, tłumacząc jego zachowanie w dniu protestu. Nekrolog kontrastował z uwiecznionymi na kamerze wypowiedziami i zachowaniem Perny, co też widać w reportażu Logan. (Artykuł NBC)
Logan przedstawiła Matthewa Pernę z każdej strony. Podróżnik, miłośnik obcych kultur, zapalony sportowiec, dusza towarzystwa – tak wspominali go jego bliscy. Świat znał go jednak jako insurekcjonistę, który próbował obalić rząd i zakłócić proces pokojowego przekazywania władzy. W materiale zawarto nagrania ukazujące Pernę, jak wchodzi od zachodniej strony Kapitolu przez słynne wyważone drzwi. Utknął w tłumie, broni się przed uderzeniami tarczy policyjnej. Potem chodził po Kapitolu, skandując „USA!”. Gdy opuścił budynek od południowej strony, przeszedł pod tzw. Columbus Doors. Stał przy drzwiach, cisnął butelką wody, machał pałką policyjną. Nie wszedł. Później poszedł na północną stronę budynku, stał przy drzwiach razem z innymi, w pewnym momencie cisnął bezwiednie metalowym masztem w drzwi, nikogo nie trafiając. Na nagraniu widać, że nawet nie próbował. Raczej chciał dać upust swojej frustracji.
Perna nie wyobrażał sobie jednak, jak wielką przyjdzie mu za to zapłacić cenę. Choć później przepraszał za swoje czyny, twierdząc, że dał się porwać negatywnej energii tłumu i że to tłum wepchnął go do środka, tuż po proteście powiedział: „To jeszcze nie koniec, zaufajcie mi. Celem dzisiaj było ujawnienie tego, że Mike Pence jest zdrajcą”. Zapewne poniosły go emocje wskutek spontanicznej natury tego wydarzenia. Perna liczył się z tym, że trafi do więzienia, był na to gotowy i chciał ponieść konsekwencje swoich czynów. Mimo to stres zaczął go fizycznie wyniszczać. Został naznaczony insurekcjonistą, co sprawiło, że wiele osób odwróciło się od niego. Sąsiedzi i znajomi, znający rodzinę Pernów od wielu lat, patrzyli na niego jak na potencjalnego wroga. Stracił pracę. Odeszła od niego kobieta, którą pragnął poślubić. Perna zaczął regularnie czytać Biblię, szukając w niej otuchy. Zamiast tego pozostawiał w niej notatki dające wgląd w jego pogarszający się stan mentalny. Chciał mieć to już wszystko za sobą, usłyszeć wyrok skazujący, trafić w końcu do więzienia, odbyć karę i odbudować swoje życie.
W lutym 2022 r. otrzymał listownie informację o tzw. „terror enhancement”. Jeśli sąd uzna, że dany czyn został popełniony w ramach aktu terroru, może to skutkować znaczącym zaostrzeniem wyroku skazującego. W grudniu 2021 r. przyznał się do winy za zakłócenie obrad Kongresu oraz za trzy inne przewinienia. Nie został oskarżony ani o przemoc, ani o akt wandalizmu, jak zresztą sędzia sam przyznał na piśmie. Czytelnik może zapoznać się z dokumentacją dotyczącą Matthewa Perny na stronie SeditionTracker.com (odnośnik).
Perna myślał, że spędzi w więzieniu najwyżej kilka miesięcy. Teraz groziło mu nawet do 7 lat kary pozbawienia wolności. Widząc to, jak bezlitośnie Departament Sprawiedliwości traktuje nawet najdrobniejsze występki związane z wydarzeniami z 6 stycznia, Perna zaczął wyobrażać sobie najgorsze.
Nie zniósł tej myśli.
Geri Perna, ciocia Matthewa, stała się aktywistką. Nie chciała, żeby ktokolwiek inny przeszedł przez to piekło, którego doświadczył jej siostrzeniec. Zaczęła wypowiadać się publicznie. Zabiegała u polityków o wsparcie dla innych prześladowanych protestujących. Z pomocą zespołu Republikanina Louiego Gohmerta złożyła nawet projekt ustawy, który zabraniałaby przetrzymywania pokojowych protestujących przed usłyszeniem wyroku skazującego. Zainteresowanie było nikłe.
Logan zapytała Geri o szczegóły związane z zaostrzeniem wyroku. Geri zadzwoniła do oskarżyciela, żeby dowiedzieć się, na jakiej podstawie w ostatniej chwili postanowiono zażądać zaostrzenia wyroku. Dowiedziała się, po usłyszeniu kondolencji z powodu utraty siostrzeńca, że to żądanie oparto o słowa Perny stanowiące pogróżkę skierowaną do urzędnika państwowego. „Mike Pence jest zdrajcą (…) To jeszcze nie koniec”. Tak pocięta wypowiedź, zacytowana wcześniej w tym artykule, miała rzekomo posłużyć jako uzasadnienie.
– Gdyby tylko poczekał, to żądanie zostałoby odrzucone – usłyszała Geri.
Czy Perna zasłużył sobie na ten los, tak jak twierdzą jego krytycy? Czy może padł ofiarą systemu sprawiedliwości, który zamiast być ślepym, stał się zaślepionym? I czy Lara Logan, zwana promotorką skrajnie prawicowych teorii spiskowych przez tych, którzy w Pernie widzą tylko martwego terrorystę, przedstawiła tę historię obiektywnie? Tę ocenę pozostawiam Czytelnikowi.
Oba odcinki reportażu Lary Logan, zawierające więcej szczegółów, można znaleźć poniżej.