29 września Wiceprezydent USA Kamala Harris odwiedziła strefę zdemilitaryzowaną między Koreą Północną a Południową. Było to częścią prowadzonej przez administrację Joe’a Bidena polityki mającej na celu przeciwdziałanie rosnącemu wpływowi Chin na kraje w regionie Azji Południowo-Wschodniej. Pod koniec sierpnia tego roku pani wiceprezydent odwiedziła Singapur i Wietnam, zapewniając te kraje, że ich relacje ze Stanami Zjednoczonymi nie ograniczają się tylko do wspierania Ameryki w rywalizacji z Chinami na arenie międzynarodowej. Pod koniec września wiceprezydent Harris udała się w kolejną podróż po krajach azjatyckich, tym razem odwiedzając Japonię, aby uczestniczyć w ceremonii pogrzebowej premiera Shinzo Abe, ale także aby poruszyć kwestię Tajwanu. Potem Harris udała się do Korei Południowej, oznajmiając chęć kompletnej denuklearyzacji półwyspu koreańskiego. W 2022 r. Korea Północna regularnie przeprowadzała kolejne testy rakiet balistycznych. Wystrzeliła trzy rakiety przed jej wizytą w Seulu i dwie kolejne po opuszczeniu strefy zdemilitaryzowanej, najwyraźniej zupełnie nie przejmując się zapewnieniami Harris o „żelaznym” sojuszu z Koreą Południową.
Przeciętny Amerykanin kręcił głową w niedowierzaniu. Nie ze względu na to, czy te wizyty odniosły oczekiwany efekt czy nie. Jedynym atutem Kamali Harris jest to, że nadano jej tytuł wiceprezydenta supermocarstwa, inaczej nikt nie poświęcałby jej tyle uwagi. Jej wystąpienia traktowane są bardziej jako odczytywanie przygotowanych dla niej przemów zawierających oficjalne stanowisko administracji Bidena. Gdy zaczyna mówić z głowy, to często kończy się to jakąś nieprzyjemną wpadką. Dla polskiego odbiorcy jedyny realny kontakt z prawdziwą Kamalą Harris miał miejsce 10 marca 2022 r. podczas jej wizyty w Polsce. W czasie wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Andrzejem Dudą jeden z dziennikarzy amerykańskiego serwisu NPR zadał wiceprezydent Harris pytanie dotyczące usprawnienia infrastruktury dla uchodźców napływających z Ukrainy. Wtedy też polski odbiorca miał okazję usłyszeć jej słynny śmiech. (Od 38 minuty)
Ten śmiech wynika z tego, że pani wiceprezydent najwyraźniej źle sobie radzi w sytuacjach stresujących. Gdy ktoś zwróci jej na coś uwagę, zada jej niewygodne pytanie albo ogólnie postawi ją w niekomfortowej dla niej sytuacji, Harris odruchowo stara się rozładować napięcie w specyficzny dla niej sposób. W praktyce wygląda to tak, że pani wiceprezydent ma tendencję do śmiania się w nieodpowiednich momentach, np. 26 marca 2021 r. podczas wizyty w centrum opieki dziecka West Haven, opowiadając o rodzinach mających trudności z posyłaniem swoich pociech do szkół. (Od 12:40)
Gdyby tylko chodziło o ten dziwny manieryzm, byłby on co najwyżej osobliwą ciekawostką. W końcu nikt nie jest doskonały. Jednak w czasie swojej wiceprezydentury Kamala Harris niejednokrotnie udowodniła, że zwyczajnie nie nadaje się na tak poważne stanowisko. Np. 1 marca 2021 r. wzięła udział w programie Morning Hustle. Poproszona przez prowadzącego o przybliżenie słuchaczom konfliktu na Ukrainie i wyjaśnienie tego, jaki może on mieć bezpośredni wpływ na przeciętnego Amerykanina, wiceprezydent Harris udzieliła następującej odpowiedzi:
– No więc, Ukraina to kraj w Europie. Istnieje obok innego kraju zwanego Rosją. Rosja jest większym krajem. Rosja jest potężnym krajem. Rosja postanowiła dokonać inwazji na mniejszy kraj zwany Ukrainą. No więc, zasadniczo rzecz ujmując, tak nie można robić, i jest to sprzeczne z naszymi [wartościami] – wyjaśniła, przy okazji ignorując drugą część pytania. (Od 3:10, pełna odpowiedź jest trochę dłuższa, ale zapętla to samo wyjaśnienie.)
Ktoś może powiedzieć, że to tylko drobne potknięcie. Że Harris próbowała przybliżyć nie znającemu mapy świata Amerykaninowi to, gdzie te dwa kraje się znajdują, przez co jej wypowiedź zabrzmiała dziwnie. Dlatego innym przykładem może być wywiad w programie Today w stacji NBC z 2 marca 2021 r., czyli dzień później. Podczas programu wiceprezydent Harris została zapytana o to, czy administracja Joe’a Bidena myśli o zaprzestaniu importowania rosyjskiej ropy i gazu. Tym razem udzieliła bardziej rozbudowanej odpowiedzi:
– Jak już wiesz, w tej kwestii podziwiamy np. Niemcy, w zakresie tego, co zrobiły w odniesieniu do Nordstream 2, w odniesieniu do tego, co my musimy zrobić w naszym kraju, w odniesieniu do tego, co my musimy zrobić ogólnie. Tak jak powiedział prezydent, dokonaliśmy ponownej oceny dotyczącej tego, co robimy z rezerwą strategiczną ropy naftowej tutaj w Stanach Zjednoczonych, aby mieć pewność, że nie będzie to miało wpływu… aby ograniczyć do minimum wpływ na amerykańskiego konsumenta. Ale podejdźmy do tego krok po kroku, rozumiejąc to, że obecnie w kwestii energii nasi sojusznicy wykazali twardą i zjednoczoną postawę, w sposób nieprzewidziany przez komentatorów politycznych, aby mieć pewność, że jesteśmy zjednoczeni w naszym podejściu do tej kwestii – stwierdziła.
Nawet w przypadku międzynarodowej dyplomacji nie jest lepiej. 11 marca 2021 r. pani wiceprezydent odwiedziła Rumunię. Podczas tej wizyty skrytykowała Władimira Putina za to, że nie chciał uczestniczyć w prowadzeniu poważnej dyplomacji. Odwołała się przy tym do swojego wystąpienia na konferencji w Monachium z 19 lutego 2021 r. Warto skontrastować przygotowane dla niej przemówienie z tym, co mówiła z głowy. Gdy zaczęła odpowiadać na pytania prowadzącego (od 2:44:00), jej odpowiedź sprowadzała się do zapętlania słów „jedność”, „siła”, „wartości” i „chwila”. A gdy opuszczała Monachium, wielokrotnie podkreślała znaczenie tej historycznej chwili:
– Przyglądamy się chwili, która jest bardzo decydującą chwilą, leżącą u podwalin Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, i z pewnością jest jednym z powodów założenia NATO, którym to powodem jest europejskie bezpieczeństwo oraz stosunki i sojusz między Europą a Stanami Zjednoczonymi. (…) Było to dla nas ważne. Jak wszyscy wiecie, jest to chwila, która jest bardzo dynamiczna. Jeśli nie co godzinę, to z pewnością codziennie, mają miejsce nowe chwile budzące zainteresowanie, a także wywiadowcze – zauważyła, ponownie zapętlając swoje ulubione słowa.
Takich sytuacji jest mnóstwo.
Nikogo więc w Ameryce nie zdziwiło to, że Harris zaliczyła w Azji kilka kolejnych typowych dla niej wpadek. Podczas swojej wizyty w Seulu wiceprezydent Harris omyłkowo przekuła sympatię między byłym prezydentem Donaldem Trumpem a Kim Dzong Unem w żelazny sojusz między Stanami Zjednoczonymi a Koreą Północną. Później odwiedziła strefę zdemilitaryzowaną. Rozglądając się po okolicy przez lornetkę, Harris ze zdumieniem stwierdziła, że linia oddzielająca oba kraje „znajduje się tak blisko”. Towarzyszący jej wojskowy zauważył, że to tylko 50 metrów od miejsca, w którym stoją. (C-SPAN, od 7:40)
Czemu więc Amerykanie kręcili głową w niedowierzaniu? To dlatego, że Kamala Harris jak zwykle zainteresowana jest wszystkim, tylko nie tym, co dla Amerykanów najważniejsze – sytuacją na południowej granicy Stanów Zjednoczonych. 24 marca 2021 r. prezydent Biden powierzył wiceprezydent Harris zadanie rozwiązania problemu na południowej granicy, ale ona nie dość, że tego nie uczyniła, to w dodatku ani razu nie odwiedziła tych miejsc, gdzie nielegalni imigranci masowo przedostają się do kraju, m.in. punktu w południowej części stanu Teksas w okolicach doliny Rio Grande. Co prawda Harris raz, czyli 25 czerwca 2021 r., udała się w pobliże południowej granicy, ale tak naprawdę odwiedziła budynek straży granicznej w mieście El Paso w zachodniej części stanu Teksas. Rzekomo jest to jedno z najbezpieczniejszych miejsc na granicy z Meksykiem, oddalone od najbardziej newralgicznego punktu o setki kilometrów. Pani wiceprezydent odkładała tę wizytę w czasie tak bardzo, że nawet Lester Holt, dziennikarz przychylnej administracji Bidena stacji NBC, zwrócił jej na to uwagę. W trakcie wywiadu z 8 czerwca 2021 r. Harris próbowała przemycić stwierdzenie o tym, że odwiedziła południową granicę, ale Holt zmusił ją do sprostowania swojej wypowiedzi. W końcu Harris osobiście odbyła tę podróż, ale według krytyków zmotywowała ją do tego zapowiedź Trumpa o odwiedzeniu południowej granicy złożona 16 czerwca 2021 r.
Na marginesie, 30 czerwca Trump udał się do doliny Rio Grande. Na poniższym filmie w tle można ujrzeć słynny mur, a raczej specjalnie zaprojektowany płot, który w pewnym momencie nagle się kończy. Mur stał niedokończony dlatego, że prezydent Joe Biden w momencie objęcia urzędu wstrzymał jego budowę. Gotowe materiały zaczęły leżeć odłogiem wzdłuż południowej granicy, co można zobaczyć na zdjęciach wykonanych przez brytyjski dziennik The Daily Mail.
W kwestii kryzysu na południowej granicy wice-prezydent Harris przejęła się jednym zdarzeniem. Chodziło mianowicie o rozdmuchaną przez media sytuację z 21 września 2021 r., gdy funkcjonariusze straży granicznej jeżdżący konno biczowali uchodźców z Haiti. Harris była tak oburzona tą sytuacją, że poparła chęć wszczęcia śledztwa mającego wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia (co bardziej złośliwi zwrócili uwagę, że Harris zasugerowała wszczęcie śledztwa wobec samej siebie, w końcu to ona miała rozwiązać kryzys imigracyjny). 24 września 2021 r. Harris pojawiła się w programie The View, podczas którego znów wyraziła swoje oburzenie i powiedziała, że ta sytuacja przywodzi na myśl czasy niewolnictwa. Czemu ta sytuacja została rozdmuchana? Bo tak naprawdę żadnego biczowania nie było. To były luźno zwisające lejce. Źródłem skandalu było niefortunnie wykonane zdjęcie. Jedna z dziennikarek Associated Press uchwyciła to zdarzenie na kamerze i 24 września 2021 r. opublikowała stosowne nagranie na swoim Twitterze.
Czy to znaczy, że wiceprezydent Harris od początku siedziała z założonymi rękami? Otóż nie. Prezydent Biden wyznaczył Harris zadanie zmierzenia się z „zasadniczymi przyczynami” imigracji. Pod koniec lipca 2021 r. opublikowała pięciopunktowy plan przeciwdziałania fali imigrantów napływających z krajów Ameryki Środkowej polegający m.in. na poprawie nierówności gospodarczej, zwalczaniu korupcji, czy promowaniu poszanowania dla praw człowieka. Zapewne to miała na myśli Harris, gdy 8 czerwca 2021 r. udała się do Gwatemali i powiedziała potencjalnym migrantom: „Nie przychodźcie.” Może chciała, żeby mieszkańcy Gwatemali poczekali te kilkanaście lat na poprawę sytuacji w ich kraju. Poza tym stanowisko Harris w tej sprawie kontrastowało z jej licznymi wypowiedziami z lat ubiegłych, gdy zachęcała wszystkich do przybycia do USA. Fox News przytoczyło niektóre przykłady takich wypowiedzi, m.in. z wywiadu w stacji MSNBC z 29 maja 2019 r. Wtedy też Kamala Harris zrugała prezydenta Donalda Trumpa za to, że odmawiał imigrantom wstępu do kraju:
O skuteczności tej strategii zwalczania kryzysu imigracyjnego najlepiej świadczą liczby. Przybycie nowej administracji dało imigrantom wyraźny sygnał, że era ostrej polityki antyimigracyjnej prezydenta Trumpa dobiegła końca. Według Amerykańskiej Służby Celnej i Ochrony Granic (U.S. Customs and Border Protection) w lutym 2021 r. odnotowano ponad 100 tysięcy zatrzymań na granicy z Meksykiem. Ta liczba stale rosła, niecałe pół roku później osiągając zawrotny pułap ponad 200 tysięcy zatrzymań. Ten trend utrzymywał się przez kolejne miesiące, co widać na poniższym wykresie. 11 września 2022 r. podczas programu Meet the Press prowadzący Chuck Todd zapytał wiceprezydent Harris o to, czy południowa granica jest szczelna (od 21:20). Harris odparła, że tak. Prowadzący podkreślił, że przy obecnym trendzie po raz pierwszy w historii w ciągu jednego roku granicę nielegalnie przekroczy dwa miliony osób. Harris przez chwilę nie wiedziała, co powiedzieć, ale mimo to obstawała przy swoim. Twierdziła, że receptą na rozwiązanie problemu jest przedłożenie projektu ustawy, który ułatwiłby przybyłym tu osobom uzyskanie obywatelstwa. (Swoją drogą, wywiad przeprowadzono w Teksasie. Pani wiceprezydent najwyraźniej nie skorzystała z tej okazji, żeby wreszcie odwiedzić południową granicę, bo media konserwatywne na pewno odnotowałyby ten niecodzienny fakt.)

Gwoli uściślenia, definicja słowa „encounters” stosowana przez Amerykańską Służbę Celną i Ochrony Granic nie ujmuje w pełni złożoności problemu z wielu różnych powodów. Dana osoba może zostać zatrzymana wielokrotnie, tzn. zostaje zatrzymana, deportowana, zatrzymana i znowu deportowana, przez co każdy taki incydent podbija statystykę. Osoba zatrzymana niekoniecznie jest od razu deportowana. Istnieje wtedy rozróżnienie między „expulsion”, czyli wydaleniem z kraju na mocy Title 42, a „apprehension”, czyli zatrzymaniem na pewien okres czasu w celu rozpatrzenia sytuacji danej osoby. Zmasowany napływ imigrantów sprawił, że istniejące ośrodki służby celnej nie wystarczają do pomieszczenia wszystkich osób ubiegających się o azyl. Aby temu zaradzić, nadmiarowe osoby zaczęto transportować wgłąb kraju autobusami, a nawet samolotami. FoxNews przybliża to zjawisko lepiej w swoim artykule. Poza tym wiele osób nielegalnie przekraczających granicę zostaje wykrytych, ale funkcjonariusze nie są w stanie w porę dotrzeć na miejsce, bądź też w ogóle nie zostają wykryte.
Niemniej jednak sytuacja na południowej granicy jest tak opłakana, że nawet dziennikarze przychylni administracji Bidena nie są już w stanie w pełni zignorować problemu. Być może skończyła im się cierpliwość.
4 października 2022 r., czyli mniej więcej tydzień po wizycie pani wiceprezydent w strefie zdemilitaryzowanej, po ulicach Japonii rozległo się donośne ostrzeżenie. Mieszkańców informowano o konieczności szukania schronu, bo w kierunku Japonii właśnie leciała rakieta balistyczna wystrzelona przez Koreę Północną. Na szczęście rakieta przeleciała nad krajem i wylądowała w oceanie. Jak zaznacza CNN, była to pierwsza od pięciu lat rakieta balistyczna wystrzelona przez Koreę Północną bez ostrzeżenia.
Najwyraźniej Kim Dzong Un zignorował Kamalę.