Po nieudanym zamachu na prezydenta Trumpa od razu zaczęto przywoływać szturm na Kapitol jako dowód na ustawkę. Skoro szerzący teorie spiskowe o swojej wyborczej przegranej Trump pokierował wściekły motłoch w celu utrzymania się przy władzy, to jest zdolny do wszystkiego.
W takich chwilach człowiek boi się wykręcić oczami, bo może doznać urazu.
„Insurekcja” jest ulubionym tematem Demokratów. Była ona przedmiotem drugiej nieudanej rozprawy w Senacie (która to rozprawa przynajmniej się odbyła, patrz „Bezprecedensowa sytuacja w Senacie USA”). Powołano specjalną komisję do oczerniania Trumpa… to znaczy, do zbadania okoliczności ataku na Kapitol. Wykorzystano ten temat nawet w kampanii prezydenckiej Bidena, którego konikiem jest mówienie o tym, jakim to wielkim zagrożeniem Donald Trump jest dla kraju i dla demokracji. Poniżej spot wyborczy z początku 2024 r., towarzyszący obchodom trzeciej rocznicy ataku na Kapitol.
W 18 sekundzie można spostrzec słynną już szubienicę. Demokrata Jamie Raskin, członek komisji badającej okoliczności ataku na Kapitol (J6 Committee) oraz menadżer impeachmentu w sprawie ataku na Kapitol, uwielbia cytować słowa skandowane przez tłum:
„Powiesić Mike’a Pence’a!”
Niestety dla promotorów tej historyjki jest ona pełna dziur.
W poniższym artykule omówimy trzy kwestie: nieścisłości w historii o szubienicy, subtelny przykład wykorzystywania szubienicy do nakręcania emocji oraz rolę wiceprezydenta Mike’a Pence’a w tym wszystkim.
Dużo mówią, mało wyjaśniają
Szubienica kapitolowa trafiła do kanonu przemocy politycznej. Złowrogo skadrowany stryczek obejmujący dach gmachu Kapitolu przywodzi na myśl znane wszystkim obrazy brutalnego rozprawiania się z nielubianymi politykami. Wiceprezydent Mike Pence miał pomóc Trumpowi odwrócić wynik wyborów, ale Pence w ostatniej chwili postanowił zerwać z szalonym planem swojego przełożonego. W akcie odwetu Trump nasłał swoich kultystów na wiceprezydenta.
Tak jest to prezentowane. Jednak w tej mrocznej opowieści istnieje wiele nieścisłości.
Po pierwsze, w czasie protestu prawie nikt na szubienicę nie zwracał uwagi. Znajdowała się ona na wprost zachodniej strony Kapitolu, nieopodal jednej z dwóch alei. Jak łatwo zauważyć na zdjęciu (zaczerpniętym z materiału Eda Martina wskazanym w punkcie piątym), mało kto miał szubienicę w polu widzenia. Nadciągający tłum był zbyt skupiony na dotarciu do Kapitolu, poza tym szubienica wcale nie była taka duża. A jeśli już ktoś ją spostrzegł, prawdopodobnie nie skojarzył jej z zamiarem powieszenia akurat wiceprezydenta Pence’a. Nie czarujmy się, w Kongresie nie ma świętych, a przez ostatnie 10 miesięcy wielu polityków mocno podpadło narodowi amerykańskiemu choćby z powodu łamania przez nich obostrzeń covidowych czy też, w przypadku Nancy Pelosi, blokowania wsparcia finansowego dla Amerykanów, żeby dopiec Trumpowi przed wyborami.
(Na obrazku oznaczono miejsce postawienia szubienicy. Po prawej widać Pennsylvania Avenue. Tą drogą zwolennicy Trumpa szli z wiecu na placu Ellipse prosto pod gmach Kapitolu od zachodniej strony.)
Po drugie, zwolennicy Trumpa zdecydowanie większą nienawiścią darzyli Marszałek Nancy Pelosi. Świadczy o tym choćby kradzież tabliczki sprzed jej gabinetu, kradzież jej laptopu, jej młotka oraz należącego do niej zdjęcia Johna Lewisa, a także „kradzież” jej podium (jak widać na kamerze monitoringowej, uwieczniony na słynnym zdjęciu złodziej zostawił podium zaledwie kilka metrów dalej – patrz od 9:30). Guy Reffitt, skazany na 7 lat kary pozbawienia wolności, mówił o Pelosi następująco: „Chciałbym, żeby jej głowa uderzyła o każdy stopień [przy opuszczaniu budynku]”. Podobnie też mówił o Mitchu McConnellu, liderze Republikanów w Senacie.
Istnieje nawet nagranie wskazujące, że tłum miał wobec wiceprezydenta bardziej dyplomatyczny stosunek. Jedna z osób przemawiająca do tłumu przez megafon groziła wiceprezydentowi, jak i innym Republikanom, że rozliczą ich za ich zdradę przy urnie. Cytat z książki „Media nienawiści”:
14:26 – [Mike Pence] zdradził prezydenta i zdradził naród amerykański! I nigdy, przenigdy o tym nie zapomnimy! – krzyczy mężczyzna przez megafon. Kontynuuje: Musimy dać im do zrozumienia, każdemu ostatniemu RINO (tzw. „Republikanin tylko z nazwy”), każdemu ostatniemu fałszywemu konserwatyście i każdemu ostatniemu Republikaninowi, który nas zdradził, że ich dni są policzone! W czasie zbliżających się wyborów nie oddamy na nich ani jednego głosu! Tłum wiwatuje. To koniec czasów, kiedy republikański wyborca jest oszukiwany i zdradzany przez partię! (Nagranie)
Po trzecie, słowo „tłum” nie jest definiowane. Jak katarynka powtarzano to, że „tłum” chciał powiesić wiceprezydenta, ale ile tak naprawdę było takich osób? Komisja Thompsona przedstawiła na dowód następujący materiał (patrz od 14:10):
Problem z tym jest taki, że są to nagrania wyrywkowe. Przedstawiają atmosferę obecną w zaledwie kilku miejscach, sprawiając wrażenie, że wszyscy obecni na proteście uczestnicy podzielali to zdanie czy myśleli dokładnie tak samo przez cały czas. Nie można jednak nawet stwierdzić, czy tutaj mowa jest o różnych osobach czy o tych samych osobach pokazanych w różnych momentach w czasie. Innymi słowy, równie dobrze mogło to być pięć tych samych narwanych osób próbujących podjudzić tłum do bardziej agresywnego zachowania.
Po czwarte, ta szubienica jest mało praktyczna. Jak widać na zdjęciu, jest ona skonstruowana dość mizernie i w dodatku jest zbyt mała (w komentarzach do poniższego tweeta można znaleźć więcej zdjęć). Twierdzenie, że tłum chciał znaleźć, złapać i zaciągnąć wiceprezydenta do tej właśnie szubienicy, żeby go na niej powiesić…
Po piąte, nie podawano żadnych szczegółów na temat powstania szubienicy. Pomimo tego, że cały proces budowy szubienicy uwieczniono na kamerze monitoringowej, był on owiany tajemnicą przez wiele lat. W czerwcu 2023 r. William Pope, jeden z oskarżonych, uzyskał nagranie kamery skierowanej na szubienicę. Ubolewał, że niedostępny jest materiał z wcześniejszych godzin, co pomogłoby ustalić pochodzenie tej kontrowersyjnej konstrukcji.
Tę tajemnicę rozwikłano w październiku 2023 r. Czytelnik powinien obejrzeć poniższe pięciominutowe nagranie. Jak widać, szubienicę częściowo zbudowano pod osłoną nocy, a potem pozostawiono ją bez opieki na wiele godzin. Dopiero w momencie rozpoczęcia protestu, ok. 13:00, zamontowano górną belkę i zarzucono pomarańczowy stryczek. (Alternatywny odnośnik.)
Osoby odpowiedzialne za konstrukcję szubienicy są nieuchwytne. 23 lipca 2024 r. komisja Loudermilka podkreśliła, że do tej pory nie ustalono tożsamości tych osób. Skierowano na piśmie prośbę do szefa policji Kapitolu Thomasa Mangera o przedłożenie wszelkich materiałów posiadanych przez Policję Kapitolu dotyczących szubienicy. (William Pope zarzuca Loudermilkowi, że nadal nie upublicznił wszystkich materiałów z kamer monitoringowych skierowanych na szubienicę.)
Zaaresztowano natomiast jedną z osób, która miała nieprzychylne zdanie o politykach – David Dempsey. Poniżej można usłyszeć, jak mówi, że trzeba porozwieszać polityków na drzewach. Wymienia przy tym wiele różnych nazwisk. Strona SeditionTracker.com zawiera opis tego, co Dempsey porabiał tego dnia (patrz „Statement of Facts”). W sierpniu 2024 r. Dempsey został skazany na 20 lat kary pozbawienia wolności.
Jeśli zaś chodzi o twórców tej mini-szubienicy… Istnieją zdjęcia, istnieją nagrania, ale nic poza tym.
24 lipca 2024 r. ten temat został poruszony podczas posiedzenia komisji. Republikanin Thomas Massie poruszył kwestię twórcy szubienicy w trakcie przesłuchania Dyrektora FBI Christopera Wraya w związku z pierwszym zamachem na Donalda Trumpa. Wray nie był w stanie powiedzieć nic konkretnego na ten temat, poza stwierdzeniem, że nie była to prawdziwa szubienica, a jedynie rekwizyt.
Zbieg okoliczności
Motywacją do napisania tego artykułu był po części artykuł CBSNews z 18-19 marca 2024 r. Scott MacFarlane na swoim twitterze umieścił fragment nagrania z kamery monitoringowej ukazujący osoby transportujące elementy szubienicy. Załączył także artykuł podający trochę więcej szczegółów, w tym odniesienie do raportu podkomisji Loudermilka badającej jakość pracy komisji Thompsona (J6 Committee).
Mniej więcej w tym czasie trwała wrzawa nad komentarzem Donalda Trumpa o „masakrze” czy „krwawej łaźni” (ang. bloodbath). Podczas wiecu z 17 marca 2024 r. Trump opowiadał historię o tym, że Chiny ustawiły trzy fabryki samochodowe w Meksyku, aby następnie importować gotowe produkty do Stanów Zjednoczonych – znana taktyka, ale skuteczna. Jeśli wybory wygra Biden, to pozwoli Chinom robić, co im się żywnie podoba, straszy Trump. Rozdmuchano to jako groźbę, że Trump rozpęta krwawą wojnę domową, jeśli nie wygra wyborów. (Na marginesie, media nagle zaczęły udawać, że same regularnie nie stosują tego słownictwa, co widać na kompilacji Grabien.)
Czytelnik może powiedzieć, że data publikacji artykułu to zbieg okoliczności, ale należy w taką interpretację mocno powątpiewać. Temat szubienicy był jednym z głównych mitów o insurekcji. Pomimo powołania specjalnej komisji w celu wyjaśnienia zaszłości z dnia ataku na Kapitol, jakoś nikt nie pokwapił się do wygrzebania nagrań, które – jak Czytelnik sam widzi – istnieją. Jednocześnie komisja opublikowała długi raport, w którym poświęciła trochę miejsca na krytykowanie protestujących za skandowanie kontrowersyjnego hasła. Nie poświęciła natomiast ani słowa na wyjaśnienie tego, jak ta szubienica w ogóle się tam znalazła.
Tę tajemnicę udało się wyjaśnić dopiero w październiku 2023 r. Tak, prawie rok po zakończeniu pracy tej osławionej komisji. Dopiero za sprawą podkomisji Loudermilka wreszcie dowiedzieliśmy się skąd wzięła się ta konstrukcja.
Czytelnik zapewne dostrzegł dość spory odstęp czasowy między październikiem 2023 r. a marcem 2024 r. Choć trudno czytać w myślach redaktora MacFarlane’a, dziwne jest, że postanowił on przywołać temat konstrukcji szubienicy akurat w tym momencie, i to jeszcze nie wnosząc prawie nic nowego w tej kwestii.
Rola wiceprezydenta
W całej tej szopce największym poszkodowanym jest Mike Pence. Pokazywano scenę, jak uciekał z budynku przed tłuszczą żądną jego krwi. Prowadzono z nim wywiady, w czasie których mówił, że był o włos od śmierci. Potępiano też Trumpa za to, że chciał zabić osobę mu nieposłuszną.
Rzekomo Trump nawet życzył Pence’owi śmierci. Komisja Thompsona przytoczyła wypowiedź jednego z pracowników Trumpa, który w czasie ataku powiedział, że może powinni powiesić wiceprezydenta. Ta wypowiedź pada z ust Cassidy Hutchinson, która jest świadkiem niewiarygodnym choćby z powodu zmyślenia historii o tym, że Trump rzucił się na kierowcę i na agentów Secret Service.
Innym dowodem na to jest wypowiedź Trumpa dla Johnathana Karla z ABC News. W czasie wywiadu Karl pyta o to, czy bał się o bezpieczeństwo wiceprezydenta. Trump odpowiada, że nie, bo Pence ma dobrą ochronę. Karl następnie pyta o to, czy przejmuje się skandowaniem hasła „Powiesić Mike’a Pence’a”. Trump mówi, że nie, bo przecież to zrozumiałe.
Tak w każdym razie można odebrać tę wymianę zdań bez zapoznania się z samym nagraniem. Karl przytacza skandowane słowa tak cicho, że Trump prawdopodobnie w ogóle ich nie dosłyszał i sobie coś wyobraził na temat tego, co tłum mówił. Poza tym Trump wyraźnie był wściekły na Pence’a, bo poczuł się zdradzony. Poza tym to nagranie kończy się dość szybko, jakby ucięto fragment wypowiedzi. Może to nic nie znaczyć, ale niejednokrotnie mieliśmy do czynienia z manipulacją wypowiedzi poprzez jej ucięcie – po obu stronach barykady.
Niezadowolenie wobec Pence’a nie bierze się z powietrza. Według oficjalnej wersji wydarzeń Pence zmuszony był wysłuchiwać teorii spiskowych na temat skradzionych wyborów oraz niezgodnych z Konstytucją planów odwrócenia wyniku wyborów. Strona FactCheck.org zawiera pobieżny opis tego, o co Trump prosił Pence’a.
Zwolennicy Trumpa o tym wszystkim nie wiedzieli. Pence praktycznie do ostatniej chwili zapewniał wszystkich dookoła, że będą walczyć do samego końca, np. w czasie wiecu z 4 stycznia 2021 r. (patrz od 25:30). Publikacja listu praktycznie w ostatniej chwili była odebrana przez wielu jako cios w plecy. W przypływie emocji Pence uznany został przez wszystkich za zdrajcę.
Zupełnie jakby to było posunięcie kalkulowane do wywołania burzy emocji w najmniej odpowiednim momencie.
Poza tym Pence w dniu certyfikacji zachowywał się dziwnie. Marszałek Pelosi oświadczyła, że na sali plenarnej może znajdować się tylko po 11 osób z każdej partii ze względu na obostrzenia Covidowe. Jeden z Republikanów zapytał jak w takim razie będzie można sprawnie prowadzić dyskusję w kwestii nieprawidłowości skoro obiekcje zgłaszać mogą tylko osoby będące na sali. Pence powiedział, zasłaniając się przepisami, że teraz nie jest czas na prowadzenie debaty w tej sprawie. (Patrz nagranie od 8 minuty.)
Ponadto Pence zmienił formułkę odczytywaną podczas certyfikacji głosów. Dodał do niej stwierdzenie, że nie dostarczono żadnych innych zestawów głosów elektorskich. Miało to na celu ukrócenie możliwość wprowadzenia do obiegu alternatywnych głosów elektorskich, bo nawet w przypadku wystąpienia obiekcji brak alternatywnych głosów elektorskich zamknąłby furtkę do odwrócenia wyniku wyborów. Te alternatywne głosy elektorskie, zwane mylnie fałszywymi, i tak nie zostały dostarczone, więc podjęcie trudnej decyzji Pence’owi nie groziło.
Wiceprezydent lubi też opisywać swoją rolę tego dnia w bardzo specyficzny sposób. Twierdzi uparcie, że jego rola tego dnia była ceremonialna i że jego powinnością było dopilnowanie, żeby doszło do pokojowego przekazania władzy. Lecz rolą Kongresu jest przede wszystkim dopilnowanie tego, żeby władza została przekazana zgodnie z prawem. Kto dobrze orientuje się w tym, co działo się w stanie Georgia (patrz „Tajemnica papierowej karty”), a także w innych stanach, ten wie, że Kongres tego dnia miał obowiązek przynajmniej poruszyć wszystkie te wątpliwości. Można nawet przypuszczać, że w przypadku stanu Georgia mógł nastąpić przełom, bo to było najsłabsze ogniwo.
Pence zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, ale udaje niewinnego.
Słowo końcowe
Choć od ataku na Kapitol minęły już prawie cztery lata, nieustannie wychodzą na jaw kolejne szczegóły tej misternej intrygi. Dowiadujemy się coraz więcej o obecności agentów tego dnia, o osłabieniu ochrony Kapitolu, nawet o okolicznościach znalezienia bomb rurowych. W praktycznie każdym wątku związanym z tym wydarzeniem istnieją mniej nagłaśniane aspekty, których zgłębianie stawia na głowie dotychczasowe rozumienie wydarzeń tego złożonego dnia.
Podobnie też może być w przypadku szubienicy. Drażniąca wszystkich opieszałość w ustaleniu tożsamości budowniczych tej instalacji artystycznej (jak głosiła plakietka zdobiąca tę konstrukcję) może wynikać z tego, że kryje się w tej historii coś niewygodnego.
Może nawet wyjść na jaw to, że Mike Pence nie tyle był niedoszłą ofiarą, co przebiegłym prowokatorem.
Nie byłoby to dziwne. Pence prezentuje siebie jako bogobojnego świętoszka, ale w ten sposób skrywa swój prawdziwy charakter. Być może najbardziej wymownym cytatem z jego kariery politycznej jest jego wypowiedź w trakcie wywiadu z Tuckerem Carlsonem w 2023 r. Powiedział wtedy, lekko parafrazując, że nie interesuje go Ameryka, a wspieranie Ukrainy. Pełna wypowiedź poniżej:
Gdy więc następnym razem ktoś powoła się na hasło „Powiesić Mike’a Pence’a!” jako dowód na to, do czego prowadzi agresywna retoryka Donalda Trumpa, proszę zadać jedno proste pytanie:
„Kto postawił szubienicę?”